Atopowe Zapalenie Skóry

Bardzo często widzę tutaj pytanie o efekty coral-owe.
Nie udzielałam się dotychczas w tym temacie bo z mojej strony dużo pisania - a jak to w dzisiejszych czasach ciągle brakuje czasu choć nieraz już chciałam pisać komentarze. Postanowiłam więc napisać osobny post o naszych zmaganiach skórnych. Może komuś pomoże to podjąć właściwą dla siebie decyzję. Postaram się streszczać choć będzie to trudne bo muszę jakoś ująć te 5 lat zmagań. Otóż Atopowe Zapalenie Skóry w skrócie AZS pojawił się u córki gdy skończyła drugi miesiąc życia. Od początku nie było lekko. Stan zapalny skóry był łagodzony (pod kontrolą lekarza) różnymi płynami oraz maściami ze sterydem. Raz było lepiej raz gorzej ale z reguły było źle. Zawsze córka miała jakieś zmiany na skórze. Zmianom tym towarzyszył świąd - wróg numer 1 w walce z AZS. Wynik każdej stoczonej walki z nim był na jego korzyść. Jak już udało się zaleczyć zmiany skórne, swędzenie powodowało drapanie oraz powstawanie nowych przeczosów, na dobrze wyglądającej już skórze. Najgorsze były noce - nieprzespane noce - taki standard przy AZS. W naszym przypadku pobudka koło północy, wówczas zaczynało się drapanie i ciągłe powtarzanie córki, że swędzi. Mimo spania w bawełnianych rękawiczkach udawało się jej robić nowe rany. Każdej nocy czułam bezradność. Nie byliśmy w stanie jej pomóc ani choć nawet w małym stopniu ulżyć. Szukałam przyczyn, pomocy innej niż medycyna konwencjonalna (nieraz się na niej zawiedliśmy) - którą i tak stosowaliśmy w postaci maści pielęgnacyjnych oraz sterydowych. Łapałam każdą srokę za ogon - pisząc kolokwialnie, homeopatia, irydologia etc. Niestety bez efektów. Dieta eliminacyjna również nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Pewnego dnia zaczęłam rozmawiać z Martą, napisała gdzie wg niej jest problem i zaproponowała włączenie produkty Coral Club. Sprawa innego spojrzenia na problem została otwarta, do zastanowienia się. Temat z mojej strony został “zawieszony”. Po około pół roku od pierwszej rozmowy wróciłam do tematu - zbliżały się wakacje więc stwierdziłam, że łatwiej będzie mi wdrażać nowe rozwiązanie jak córka będzie w domu. Córka zaczęła kurację końcem czerwca, pijąc wodę z Coral Mine. Z czasem wprowadzałam jej nowe suplementy wg wskazówek Marty. Po około 2,5 miesiącach pojawiło się zniecierpliwienie ponieważ nie było efektów suplementacji, nadzieja na poprawę malała, oczekiwania - rosły. Aż w końcu coś “zaskoczyło” i zauważyliśmy poprawę stanu skóry oraz zmniejszenie świądu. Z dnia na dzień było lepiej. Córka zaczęła przesypiać noce, zmiany w większości zniknęły, skóra stała się gładka. Córka po pięciu latach zmagań z chorobą stała się spokojniejsza i weselsza. Dziecko nadal śpi w bawełnianych rękawiczkach ale teraz nie musimy ich zmieniać po każdej nocy bo nie są zaplamione krwią i osoczem. Tak jest do dzisiaj choć nie chcę zapeszać. Idealnie nie jest, pomimo suplementacji i pilnowania diety bo tutaj również widzimy duże zależności. Córka chętnie przyjmuje suplementy - należy podkreślić jaka jest dzielna i wytrwała. Oby tak dalej. “Chwilo trwaj”

Anna H
Powrót